W dniach 20 i 21 marca w Spółdzielni Mieszkaniowej Podzamcze odbyły
się spotkania z mieszkańcami w sprawie nowego systemu gospodarowania
odpadami komunalnymi, który obowiązywać będzie od 1 lipca. Mieszkańcy
dzielnicy mieli wiele pytań i obaw związanych z tym, co się zmieni po
wejściu w życie "rewolucji śmieciowej".
Jak mówiła Aleksandra Winiarska z Zespołu Gospodarki Komunalnej
Wydziału Infrastruktury Miasta, gmina zobowiązała się wprowadzić dwa
punkty odbioru tzw. odpadów problemowych, czyli pojemników po farbach,
zużytych opon, mebli, sprzętu RTV i AGD. Pierwszy z nich będzie przy składowisku
na ul. Beethovena, drugi, na terenie WSSE przy ul. Stacyjnej, będzie obsługiwał
północną część miasta. Tam mieszkańcy będą mogli się pozbywać
tych odpadów w ramach tej samej opłaty, którą wniosą za przydomowe
pojemniki na śmieci. Zapowiedziano też dwie zbiórki odpadów
wielkogabarytowych, wiosną i jesienią, i zbiórki sprzętu RTV i AGD
nawet jeszcze częściej. Ma nawet być poświąteczny odbiór choinek,
przez sześć czwartków w styczniu i lutym. Mieszkańców jednak to nie
uspokoiło. Pytali między innymi, co się będzie składało na usługi,
za które przewidziana jest opłata.
- Odbiór, transport, zagospodarowanie i koszty związane z tworzeniem
systemu, na przykład komputerowego, koszty budowy obu punktów,
selektywnego odbioru odpadów, no i trzeba dokupić "dzwony" -
jest ich na terenie miasta już 210, ale ma być 500. Także koszty nowych
pojemników dla mieszkańców, edukacji, kampanii promocyjnej - wyliczała
Aleksandra Winiarska.
Jedna z mieszkanek spytała, czy w takim razie niektóre z tych kosztów,
skoro są jednorazowe, jak zakup pojemników czy kampania edukacyjna,
sprawią, że później opłaty będą niższe. Odpowiedź brzmiała, że
te koszty zostały rozłożone i opłaty przez pierwsze półtora roku na
pewno się nie zmniejszą. Mieszkanka pytała też o możliwość
wprowadzenia innego systemu, na przykład EKO AB, który stworzył Andrzej
Bartosiewicz, a który pozwala na odzyskiwanie 80 % odpadów komunalnych.
- Ten system mógłby się sprawdzić tylko na takim osiedlu jak
Podzamcze. Nie wyobrażam sobie eko-domków w Śródmieściu, one wymagają
miejsca. Rozważaliśmy taki system, ale ustawodawca nie pozwolił nam
dzielić systemu, w całej gminie musi być jednakowy - mówiła
Aleksandra Winiarska.
Inni mieszkańcy osiedla niepokoili się, co będzie, jeśli ktoś do
pojemników na szkło, metal, plastik lub bioodpady będzie wrzucał inne
śmieci. Wskazywali na przykład Niemiec, gdzie za takie postępowanie
grozi 200 euro kary, a śmieci, które nie powinny się znaleźć w
pojemniku, nie są odbierane.
- Niektórzy moi sąsiedzi potrafią rzucić śmieci pod blokiem. Przecież
wszyscy się podpiszą, że sortują śmieci. Poza tym w niektórych
mieszkaniach zamieszkują młodzi ludzie na dwa, trzy tygodnie, ciągle się
zmieniają - czy oni będą sortować śmieci? - pytała jedna z kobiet
obecnych na zebraniu.
- Firma odbierająca śmieci jest zobowiązana zawiadomić gminę, że na
danej nieruchomości nie sortuje się odpadów. Wtedy gmina podwyższy tam
opłatę. To będzie proste w przypadku domku jednorodzinnego, ale jeśli
mamy jednego takiego lokatora w bloku, to tę wyższą opłatę zapłaci
on, czy cały blok? Nawet, jeśli mu się zrobi zdjęcie, jak wyrzuca śmieci
nie tam, gdzie trzeba, to czy nie zapłacą wszyscy, nie będzie
odpowiedzialności zbiorowej? - pytał jeden z mieszkańców.
Przedstawicielka urzędu miasta odpowiadała, że zarówno blok, jak i
domek jednorodzinny są nieruchomością, a gmina będzie egzekwowała
selektywną zbiórkę od właściciela nieruchomości, niezależnie od
tego, czy to pan Kowalski, czy spółdzielnia mieszkaniowa. Gmina będzie
prowadziła windykację od spółdzielni. Jakie mogą być tego
konsekwencje? Na 7428 mieszkań SM Podzamcze ponad 4000 to własność
prywatna, pozostałe to mieszkania komunalne.
- Rozmawiamy w tej sprawie z siłami finansowymi gminy. Nie sądzę, żeby
wprowadzenie systemu pogorszyło sytuację finansową spółdzielni, która
jest bardzo dobra, ale jeśli teraz płacimy miesięcznie 117 000 zł za
wywóz śmieci, to nasze opłaty mogą wzrosnąć do ponad 200 000 zł. Jeśli
złożymy deklarację na 200 000 zł, a otrzymamy od mieszkańców 120
000, to będzie znaczyło, że z naszych wolnych środków zapłacimy 80
000. My jako spółdzielnia nie bardzo mamy narzędzia, żeby windykować
te należności - przyznał prezes SM Podzamcze Tadeusz Choczaj.
Mieszkańcy pytali też, czy to prawda, że zsypy mają być
przerobione na garaże. Prezes stwierdził, że zsypy nie będą
likwidowane, a ponieważ nie ma w nich miejsca na czwarty pojemnik, spółdzielnia
postara się o więcej gniazd, w których będą po cztery pojemniki, tak,
żeby mieszkańcy nie musieli chodzić dalej niż 100, 200 metrów. Prezes
obiecywał też, że zakończy się epoka otwartych śmietników, z powodu
których kwitnie "turystyka śmieciowa".
Jak powiedziała Aleksandra Winiarska, obecnie ustalone stawki zostały
wymuszone przez ustawę i gminy musiały je podać, zanim wejdzie w życie
cały system. Dlatego po rozstrzygniętych przetargach, do których staną
firmy odbierające odpady, wysokości opłat mogą się jeszcze zmienić.
Jak na razie na Podzamczu deklaracje złożono już z ponad 3000 lokali na
7000.
Źródło: walbrzych24.com
|